czwartek, 4 stycznia 2018

Bartek Kieżun - Italia do zjedzenia

Mówiłam to już wielokrotnie, czy to na antenie swojego programu w JemRadiu, czy w rozmowach, czy na różnego rodzaju prelekcjach, kuchnia włoska to poniekąd narodowa kuchnia Polaków, a przynajmniej przez wiele lat była dla nas najważniejszą. Zachwytów nad pizzą z budki było co niemiara, restauracje serwujące makarony wyrastały niczym grzyby po deszczu. A wszystko to już od połowy lat 80 ubiegłego stulecia. Po kuchni włoskiej nadszedł czas na kuchnię japońską, ale to zupełnie inna para kaloszy. Wracając do kuchni włoskiej, konia z rzędem temu, co choć raz nie robił domowej wersji spaghetti a'la bolognese (albo nie jadł gdzieś u kogoś). Tym razem mamy jednak do czynienia z książką zupełnie inną, choć o kuchni włoskiej.

O jakiej książce mowa? O "Italii do zjedzenia" Bartka Kieżuna, a jakże, która ukazała się pod koniec zeszłego roku i mimo premiery była przez jakiś czas bardzo trudna do zdobycia, teraz dostępna chyba praktycznie wszędzie. To książka, której trudno nie zauważyć, czy to na półce czy na standach, a to za sprawą niezwykle dobrze zaprojektowanej okładki, przypominającej rysunkiem marmur, z tłoczonymi na złoto literami. Grzbiet jest również zjawiskowy. 

Kiedyś napisałam dla Kukbuka tekst, o tym by odpuścić sobie pisanie książek, gdy nie ma się na nie pomysłu. I widzę, że tym razem autor miał zamysł i nie popełnił błędu wydawania na siłę. Ta książka napisana jest z pomysłem! BA! nie tylko napisana, ale też zaprojektowana i złożona. Generalnie wydaje mi się, że nie należy przejmować się za bardzo podziałem na rozdziały, można go uznać poniekąd za umowny. Ważniejsze są miejsca i związane z nimi historie i potrawy. Czytając je, mam zdecydowaną ochotę spakować walizkę, wsiąść w samolot, bądź samochód (kto jeszcze chce jechać?

mam 2 wolne miejsca!!!) i udać się śladami autora. Tak, bo tu można mówić, o śladach autora. To nie jest książka kucharska, to atlas z przepisami*, albo raczej leksykon, książka o miejscach, o kulturze Włoch, jej historii i jedzeniu (i jego historii także!), dużo mówiąca o autorze, o jego miłości do Włoch, do niezwykłych miejsc, do architektury i do jedzenia. Przepisy są tutaj umieszczone w sposób naturalny i nienarzucający się, książka dzięki nim zyskuje. Zresztą, czytając przepisy, czuję, jak moje ślinianki zaczynają intensywnie pracować. 
Jednak, żeby być uczciwą muszę przyznać, że część zdjęć jedzenia nie powala. Stylizacji potraw dokonał Przemek Krupski, natomiast autor (Bartek Kieżun) wykonał zdjęcia. Nie kocham ich. Serio. To najsłabsza strona książki, może nie wszystkie, jednak, jak wspomniałam część mogłaby być lepsza. Nie zdziwiło mnie to, bo znam zdjęcia Krakowskiego Makaroniarza, jednakże gdy biorę do rąk książkę - moje oczekiwania rosną. Ciężko mi powiedzieć co mi się w nich nie podoba, być może jestem po prostu fanką innej estetyki. 

Nie dajmy się jednak zwariować! Italia do zjedzenia to jedna z bardziej wartościowych książek wydanych w 2017 roku. Zachęca do podróży, do odkrywania, do smakowania. To książka hedonistyczna na wskroś, nie czytajcie jej z pustym żołądkiem, bo oszalejecie!




Plusy:
Minusy:
+ forma i konsekwencja
+ przyjemność czytania
+ "kup bilet i jedź"
+ okładka <3
+ zdjęcia reportażowe
+ kultura!


- zdjęcia jedzenia


Bartek Kieżun - Italia do zjedzenia
Zdjęcia: Bartek Kieżun
Wyd. Buchmann (2017)
Liczba stron: 288
Okładka: twarda
Cena okładkowa: 69,99zł

Książkę otrzymałam od Wydawcy. 

*atlas z przepisami pojawił się przy okazji książki "Lubię" Moniki Mądrej-Pawlak i Jana Pawlaka, zobaczcie koniecznie 

#bookreview #cookbook #book #bookstagram #cookbooks #ksiazkakucharska #bartekkiezun #krakowskimakaroniarz #buchmann #wydawnictwobuchmann #italia #italiadozjedzenia #kulturakulinarna



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...