poniedziałek, 19 listopada 2012

Gęsina na stole u Roberta Sowy

Do niedawna uciekałam przed wszystkimi produktami pochodzenia zwierzęcego. Najpierw wprowadziłam do diety ryby i owoce morza. Małymi kroczkami, celem bycia bardziej profesjonalną, zaczęłam próbować mięsa. Rozpoczęłam od jagnięciny, kurczaka i kaczki, potem przyszła kolej na wołowinę. 

Dzięki uprzejmości Roberta Sowy, właściciela restauracji Sowa i przyjaciele oraz Patrycji Siwiec, dziennikarki, autorki bloga Smaklick w ostatnią niedzielę miałam okazję spróbować dań sporządzonych z gęsiny. W restauracji zjawiły się znakomitości polskiej publicystyki (Piotr Adamczewski, który jest także blogerem), redakcje Food Service (Agata Godlewska) i Magazynu SMAK (Kamil Antosiewicz i Monika Powalisz), blogerzy kulinarni (Where's The Food, Madame Edith, Ola Oslislo/Ostryga - publikująca także w katowickiej Gazecie, Restaurantica, Froblog) oraz Marzena Gregier Franco ze Smaków Portugalii.

Na początku Robert Sowa i Przemysław Klima wyjaśnili ideę spotkania oraz przedstawili degustowane menu. Sommelier polewał do kieliszków Chardonnay i Beaujolais Nouveau. Na stole czekało pieczywo robione w restauracji oraz masło ziołowe.

Degustację rozpoczęło foie gras z cieniutkim plasterkiem czarnej trufli, galaretką z wina Moscato, podkreślone konfiturą z borówki oraz słodkimi kuleczkami z orzechów pini w towarzystwie cukru pudru. Danie to było dla mnie swego rodzaju wyzwaniem - nie dość, że nie próbowałam nigdy gęsi to jeszcze moje pierwsze spotkanie z tym ptakiem rozpoczęło się od foie gras. Konfitura z borówki świetnie zrównoważyła smaki znajdujące się na talerzu.

Następnie podano żołądek gęsi z musztardowcem w postaci sosu, puree z topinambura i miodu i pietruszką. Puree było moim hitem - kremowe, delikatne, podkreślające smak żołądka, który dzięki długiemu gotowaniu metodą sous vide był niezwykle kremowy w smaku.

Smażone foie gras z hibiskusem i groszkiem cukrowym, podane na brioszce było kolejnym wyzwaniem. Słodycz pieczywa i hibiskusa była ciekawym towarzyszem dla foie gras. 

Gwoździem programu były dwa dania z nogi gęsiej: confit z sosem parmentier  i noga z kasztanami, karmelizowaną dynią i marynowanym rydzem. Mięso było kruche, łatwo odchodziło od kości, rozpływało się w ustach, a jednocześnie było zwarte. Fantastycznie pachniało.
Na deser zaserwowano sorbet z buraka ze słonym krowim serem, a wszystko to podkreślone dymem wiśniowym z anyżem. 

To był bardzo udany wieczór, poszerzający horyzonty smaku oraz, dzięki dyskusji z Piotrem Adamczewskim i blogerami, horyzonty wiedzy i opinii. Wiem już, które części gęsi mi smakują bardziej, a które mniej, wiem też jak smakują podkreślone białym winem i lokalnymi produktami. Na pewno na tym moja przygoda z gęsiną się nie skończy.

Jeśli chcecie spróbować dań, które ekipa restauracji wyczarowuje między innymi techniką sous vide to nie pozostaje nic innego, jak odwiedzić restaurację Sowa i przyjaciele.

piątek, 16 listopada 2012

Conservas w Delikatesach Esencja

 Konserwy, aluminiowe puszki z żywnością o długim terminie przydatności zazwyczaj nie kojarzą nam się zbyt dobrze. Jednak Smaki Portugalii z uporem udowadniają, że konserwy rybne mogą być doskonałe, a ich termin przydatności nie wynika bynajmniej ze stosowania konserwantów, lecz z bardzo wyśrubowanej technologii produkcji. 

W ostatni poniedziałek na zaproszenie Smaków Portugalii udałam się do Delikatesów Esencja na degustację przystawek, w których pierwsze skrzypce wiodły ryby z portugalskich konserw.Degustacja była inauguracją trwającego w Delikatesach Esencja tygodnia konserw od Smaków Portugalii.

Na początek podano sałatkę z dorsza z ciecierzycą, jajkiem i czerwoną cebulką, a do niej wino czerwone Serradayres. W tym daniu trochę za mało było dorsza, ale on sam był bardzo przyjemny, kruchy i świeży.

Później na stoły trafiły filety z makreli na puree ziemniaczanym z pieczonymi burakami i ogórkiem kiszonym. Temu daniu towarzyszyło białe wino Serradayres. Wytrawność ogórka i słodycz buraków doskonale podkreśliła delikatny smak filetów z makreli.

Mini- makrelki zostały nieco przyćmione chrzanową panna cottą, którą zostały podane, lecz puree dyniowe złagodziło doznania. Do makrelek idealnie pasowało wino Amarante.

Sardynki z ziemniakiem w mundurku i sosem jogurtowym na stałe wylądują w moim menu, jednak ja będę się starała by były nieco bardziej wyraziste. Sardynkom towarzyszyło wino Catedral.

Ostatnią degustowaną przystawką był tuńczyk na salsie z pomidorów, ogórków, papryki i kolendry. Tuńczyk nieco odcinał się od salsy, może gdyby poleżał wcześniej w kolendrze to całość byłaby bardziej spójna. Do tuńczyka podano wino Quinta de Boicao.

A na koniec zaserwowano nam deser. Tartę z kwiatem soli i wino Moscatel.
Wszystkim daniom towarzyszyła boska oliwa - Angelica oraz kwiat soli morskiej, niezwykły, bo jeden z najlepszych na świecie.

Wieczór był bardzo udany, otwierał horyzonty i pozwolił dowiedzieć się nieco więcej o tradycji wytwarzania niektórych przysmaków. Wróciłam do domu z puszką filetów z makreli, które zjadłam na śniadanie.

Jeśli chcecie spróbować konserw, oliw, soli i innych przysmaków z Portugalii wpadnijcie na BioBazar. Marzena i Goncalo chętnie Wam doradzą.














Smaki Portugalii
www
FB

Delikatesy Esencja
Warszawa, ul. Marszałkowska 8
FB


Wszystkie zdjęcia są autorstwa Smaków Portugalii.

czwartek, 15 listopada 2012

magazyn SMAK No 1

Niedawno w kioskach pojawił się długo oczekiwany magazyn dla wszystkich wygłodniałych rodzimej prasy foodies. magazyn SMAK, bo o nim mowa założony został przez Monikę Brzywczy, Monikę Powalisz, Krzysztofa Kozanowskiego i Kamila Antosiewicza. Dla SMAKu piszą najbardziej znani i poważani publicyści kulinarni. Czy to recepta na sukces?

O pierwszym numerze głośno było od dawna, już przed wakacjami wszyscy zacierali ręce, zagryzali wargi i nie mogli przestać przebierać nogami z podniecenia wywołanego wizją pojawienia się magazynu traktującego o kulinarnym life style z prawdziwego zdarzenia. Ja sama nie mogłam się doczekać. Od jakiegoś czasu sprowadzam sobie Kinfolka, Jamies magazine i delicious, także moje oczekiwania były wygórowane. 

Magazyn SMAK pełen jest zdjęć, felietonów i wywiadów. Zawiera też kilka przepisów. Najsłabszą jego stroną są niektóre z opublikowanych zdjęć, do których, moim zdaniem można było wykorzystać profesjonalnego fotografa. Chyba najbardziej odstrasza zdjęcie żurku, towarzyszące fantastycznemu felietonowi Bogusława Deptuły. Najbardziej apetyczne są zdjęcia kilku kuchni. Uwielbiam oglądać wnętrza! Najmocniejszą stroną są właśnie felietony oraz wywiady. Z zaciekawieniem przeczytałam wywiad z Edwardem Dwurnikiem i tekst zatytułowany Kolor purpury autorstwa Hanny Redo. Mimo małych zawodów SMAK zagości na stałe w moim repertuarze czytelniczym.

Magazyn SMAK (red. Monika Brzywczy)
Liczba stron: 144
Cena: 22zł
Kwartalnik

wtorek, 13 listopada 2012

Matthew Fort - Apetyt na Italię

Zawsze chciałam wybrać się w kilkumiesięczny roadtrip. W moim wykonaniu pewnie taka podróż odbyłaby się w starym, klimatycznym samochodzie np. Fordzie Taunusie (dokładnie takim, jakiego szczęśliwą posiadaczką jestem). Chciałabym tak pojechać, oglądać, poznawać i jeść. O takim przeżyciu traktuje książka Matthew Forta. Autor, Brytyjczyk w średnim wieku, poleciał do południowych Włoch i tam nabywszy skuter - Vespę odbył podróż w kierunku północy. 

Książka zawiera dwanaście rozdziałów opisujących podróż, perypetie, oglądane miejsca, poznanych ludzi i ich zwyczaje, zwłaszcza te związane z kulinariami. Wśród tych opowieści wyróżnia się kilka ciekawostek. A każdemu rozdziałowi towarzyszą przepisy na lokalne, typowe dla regionu potrawy. 

Styl książki, bardzo lekki, pełen polotu, sprawia, że bardzo dobrze się ją czyta. Opowieści porywają, miejscami wprawiają w radosny nastrój. Barwne opisy przenoszą czytelnika prosto do Włoch widzianych oczami Matthew. Przepisy zawarte w książce są autentyczne i, co chyba najważniejsze, wykonalne i dosyć proste. 

W samym tekście znalazłam kilka błędów. Nie wiem czy wynikających z tłumaczenia, czy już w oryginale miały one miejsce, gdyż niestety nie miałam go w dłoniach. 

Podsumowując, jest to niezwykle ciekawa, lekka pozycja, w sam raz na długie jesienne wieczory. 

Matthew Fort: Apetyt na Italię
Fotografie: -
Wyd. Pascal  (2012)
Liczba stron: 336
Okładka: miękka
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Pascal. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...