poniedziałek, 23 lipca 2012

L'arte della pasta, czyli warsztaty Whiteplate i Perfetto

fot. Jan Wajszczuk
 W minioną sobotę uczestniczyłam w warsztatach zorganizowanych przez Liskę z Whiteplate i Pawła z Perfetto. Gdy zobaczyłam wpis o nich na Facebook'u stwierdziłam, że fajnie będzie wziąć w nich udział i zobaczyć co i jak. Znając Pawła i czasami czytając Liskę miałam bardzo wysokie wymagania. Dzień przed warsztatami dostałam od Pawła e-maila o zmianie godziny warsztatów, z 11:00 na 10:00. Punktualnie stawiłam się w salonie Miele. Prócz mnie pojawiło się jeszcze 10 dziewczyn i 1 rodzynek.
Po krótkim wstępie zostałam oddelegowana do obierania warzyw na bulion, a następnie przydzielona do grupy Pawła. Od niego każdy dostał podstawowe narzędzia i przystąpił do pracy. Najpierw przygotowaliśmy dwa podstawowe ciasta na makaron, jedno podkręcone nieco natką pietruszki. Potem wałkowaliśmy i wykrajaliśmy swoje kluchy w maszynie. Powstało Tagliolini i Maltagliati. Ten drugi łatwiej wykonać będzie w domu, gdyż ma kształt rombów i nie potrzeba do niego żadnej wykrawarki - wystarczy wałek i nóż. Zdecydowanie zabrakło mi opcji bezjajecznej. Szkoda.
Do makaronów przygotowaliśmy sosy: klasyczny pomodoro, lekko podkręcony suszonym peperoncino; carbonarę (przy nim Paweł łamał polski mit śmietany w sosie); a dla osób bezmięsnych kurki na cebuli z odrobiną białego wina i bulionu warzywnego. 
Oczywiście przystąpiliśmy do degustacji przygotowanych przysmaków. Do nich podano bardzo fajne białe wino.
Po części makaronowej, trwającej około 3,5 godziny nastąpiła zamiana i zaczęliśmy szykować bułki z Liską. Przygotowaliśmy podstawowe ciasto drożdżowe wytrawne i słodkie. A gdy wyrosło, każdy formował swoje bułeczki, chałki i inne przysmaki. Do dyspozycji mieliśmy różne dodatki: suszone pomidory, oliwki, siemię lniane, zioła, owoce, mak i kruszonkę.
Warsztaty zakończyły się po 16, czyli trwały zamiast 4 aż 6 godzin. Niestety warsztaty nie są dostępne dla wszystkich - są dosyć drogie, kosztują 350zł. Jednak jak mówił Paweł mają setki chętnych. Każdy fan Whiteplate będzie zachwycony. Początkujący kucharz, również. Ja potraktowałam je jak zabawę - i dobrze, dzięki temu też jestem zadowolona.

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk

fot. Jan Wajszczuk
Wszystkie zdjęcia pochodzą z profilu Perfetto na Facebook'u.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Moja Warszawa





W Warszawie wiem, że jestem u siebie. Tutaj są miejsca, które lubię odwiedzać. Dziękuję Ci miasto.

piątek, 13 lipca 2012

Signe Johansen: Scandilicious Baking

Kiedyś myślałam, że kuchnia Skandynawii oparta jest na kwaszonych śledziach i innych rybach. Wydawało mi się także, że jedyne słodycze to lukrecja. O jak się myliłam. Moje poglądy zmieniały się wraz z kolejnymi książkami o kuchni skandynawskiej na mojej półce. Ostatnio zaczęłam testować wypieki od Signe Johansen. Po wielkim sukcesie Scandilicious byłam pewna, że kolejna jej książka będzie równie dobra. Nie pomyliłam się. 
Scandilicious Baking to pozycja o różnego typu wypiekach, słodkich i wytrawnych, mających swoje korzenie w Skandynawii. Piekarnik wraca do życia! Książkę autorka podzieliła na kilka rozdziałów: Breads, rolls and flatbreads; Savouries; Pastries, sweet buns and muffins; Cakes; Puddings and tarts oraz Biscuits, treats and edible gifts.Właściwie w każdym jest coś wyjątkowego, przepis na wypiek, którego nie widziałam nigdzie indziej.
Pierwszym wypiekiem, który przygotowałam był chleb z musli. Wymagał trochę pracy, ale było warto. Kromki posmarowane masłem waniliowym to autentycznie niebiańskie przeżycie. Tartę z grzybami bardzo fajnie jest przygotować z polskich odmian, które zbieramy latem w lesie, ale można dać do niej kurki i też wychodzi pysznie. Moim absolutnym hitem są zawijasy z kardamonem i migdałami. Świetnie pasują do popołudniowej kawy. Są rewelacyjne.
Każdy przepis w książce opatrzony jest krótkim wstępem, dzięki niemu łatwiej przygotowuje się danie i ma się poczucie znajomości z autorką. Sam opis kolejnych czynności jest logiczny, nie sprawia żadnych kłopotów przygotowanie nawet najtrudniejszych wypieków. A zdjęcia? Po prostu rewelacyjne. Wydrukowano je na matowym papierze o niewidocznej teksturze, dzięki temu zyskały dodatkową głębię. Mniam.
Książka jest ekstra, nie mogę tego ukrywać. Skradła moje serce. Ma jeden minus - po spróbowaniu wszystkich wypieków pewnie przybędzie mi troszkę tu i ówdzie :)






Signe Johansen: Scandilicious Baking
Fotografie: Tara Fisher

Wyd. Salt Yard Book & Co. (2012)
Liczba stron: 224
Okładka: twarda
Stan: nowa
Książka dostępna w w naszym sklepie internetowym

czwartek, 12 lipca 2012

Mary McCartney: Food

Gdy byłam mała tata puszczał mi płyty Beatlesów, gdy byłam trochę większa chciałam mieć ubrania od Stelli, a teraz gotuję z książki starszej córki Paula - Mary.  Do niedawna kojarzyłam ją z pięknymi fotografiami, od pewnego czasu to się zmieniło i coraz więcej wykorzystywanych w mojej kuchni powszednie przepisów pochodzi od Mary. 
Książka, po którą sięgnęłam przyciąga piękną, apetyczną okładką, która aż krzyczy "zjedz mnie". Jej format jest idealny, dobrze się ją przegląda. Podzielono ją na kilka rozdziałów: śniadania, kanapki, zupy, sałatki i przystawki; dania główne; zakąski, desery i wypieki. Prócz nich znajdziemy tabele przeliczników, dzięki którym łatwiej jest dobierać ilości konkretnych składników, a także korzystać z piekarników w różnych miejscach świata.
Przepisy w książce są niezwykle proste, takie akurat na zwykły dzień, kiedy nie ma czasu szukać specjalnych składników i próbować niesamowitych połączeń. Właściwie wszystkie się udają. Nie znaczy to jednak, że są płaskie czy mdłe. Każde danie, którego próbowałam było niezwykle smaczne, pobudzało zmysły i zachęcało do następnych prób kulinarnych. A obok każdego przepisu - piękne, wyjątkowe zdjęcie. 
To książka, która na długo zagościła w mojej kuchni. Szczególnie polecam placuszki z kukurydzy - są absolutnie wyjątkowe. 
Food to książka o kuchni wegetariańskiej idealna nie tylko dla wegetarian. Polecam każdemu, kto lubi pozycje proste z pięknymi zdjęciami.




Mary McCartney: Food
Fotografie:Mary McCartney
Wyd. Chatto & Windus (2012)
Liczba stron: 256
Okładka: twarda
Stan: nowa
Książka dostępna w naszej księgarni na Inżynierskiej 1 w Warszawie i w naszym sklepie internetowym

środa, 4 lipca 2012

Przetwory na 100 sposobów

Sezon na przetwory w pełni. W mojej kuchni pyrkają dżemy, sosy i inne dobrodziejstwa. A potem zamykam je w słoiki i odstawiam na półkę w piwnicy. D. musiał dobudować kolejne, bo domowe wyroby już się nie mieściły. 
Książka, którą wzięłam na warsztat nie ma właściwie autora, tylko redaktora. Trochę mnie to początkowo odrzucało, ale okazało się, że książka wcale nie jest zła. Przetwory na 100 sposobów to pozycja o niezbyt skomplikowanych i wyszukanych dżemach, konfiturach, marmoladach, piklach, sosach, sałatkach i wielu innych pysznościach, które zamykamy w słoiku. Bardzo dobrze, że we wstępie pojawiły się informacje o wekowaniu, prażeniu i innych sposobach zamykania słoików. Dzięki temu laik zdobędzie niezbędne informacje i nie przyjdzie mu do głowy pominięcie tej czynności (tak! jak zaczynałam kilka lat temu to nie rozumiałam, że samo wlanie gorącej zawartości nie zamknie szczelnie słoika:P). 
Przepisy w książce może nie są bardzo wyszukane, ale są uczciwe. Dżemy nie są przesłodzone, w przepisach raczej nie pojawiają się niepotrzebne dodatki. Zdjęcia z iStockphoto nieco popsuły mi humor, ale zostały dobrze dobrane do przepisów, dzięki temu książka jest estetyczna i także dzięki pozyskaniu zdjęć z takiego źródła jej cena jest przyjemna.
Podsumowując, książkę z czystym sumieniem polecę każdemu początkującemu i osobom, które chcą uporządkować znane przepisy. 




Przetwory na 100 sposobów
Fotografie: iStockphoto
Wyd. Olimp Media (2012)
Liczba stron: 128
Okładka: twarda
Stan: nowa
Książka dostępna w naszej księgarni na Inżynierskiej 1 w Warszawie

wtorek, 3 lipca 2012

Pamela Clark - The Retro Cookbook

Gdy zobaczyłam tę książkę po prostu musiałam ją mieć. Już sama okładka daje pojęcie o tym co zobaczymy w środku. The Retro cookbook budzi nostalgię, przywołuje ciekawe rozwiązania techniczne, reklamy. To książka dla wszystkich lubiących lata 50 i 60 zeszłego wieku. Książka mnie zachwyca, także nie mogę być całkowicie obiektywna pisząc o niej.
The Retro Cookbook podzielona jest na kilka przenoszących w czasie rozdziałów: Rise&Shine; Hors D'Oeuvres, The Lunch Room, The Milk Bar, The Tea Room, The Supper Club, Simple Family Food, Dinner with the Joneses, Sinfully Sweet i Here Comes the Santa. Jak łatwo się domyślić rozdział Rise&Shine pokazuje śniadania. Są w nim klasyki typu pancake z sosem owocowym tutaj nazwane hotcakes i omlety. W rozdziale Hors D'Oeuvres umieszczono przepisy na przystawki. To w nim zachwycają nadziewane jajka. Rozdziały The Lunch Room, The Milk Bar, The Tea Room, The Supper Club traktują o lokalach serwujących odpowiednio lunche, mleczne koktajle, herbaty i ciasta oraz typowe kolacje. W nich znajdziemy przepisy barowe i restauracyjne. Niezmiernie przypadł mi do gustu rozdział Sinfully Sweet przywracający do życia klasyczne słodkości. 
W książce poza rozdziałami umieszczono informacje o klasycznych produktach typu płatki Kellogg's czy herbata Lan Choo. Pomiędzy przepisami na dania wpleciono niesamowite drinki wywodzące się właśnie z lat 50. 
The Retro Cookbook utrzymano nieco żartobliwej konwencji jednocześnie przywołującej nostalgię za dawnymi czasami. Pomiędzy piękne współczesne, ale stylizowane, zdjęcia wpleciono kadry ze starych, niemalże zabytkowych już, książek kucharskich. Przepisy są przetestowane i naprawdę wykonalne, choć czasami zdają się być nieco karkołomne. 
Mnie ten tytuł zachwycił i mogę go z czystym sumieniem polecić każdemu miłośnikowi kultury lat 50 i 60, a także wszystkim tym, którzy po prostu lubią piękne książki. 









Pamela Clark - The Retro Cookbook
Design: Hannah Blackmore
Wyd. ACP Publishing (2011)
Liczba stron: 320
Okładka: twarda
Stan: nowa
Książka dostępna w naszej księgarni na Inżynierskiej 1 w Warszawie

niedziela, 1 lipca 2012

Warszawa: Bułkę przez Bibułkę

Zdjęcie z Fanpage'a Bułkę przez Bibułkę
 W zeszłą niedzielę zapytałam na FaceBook-u gdzie w Warszawie najlepiej udać się na śniadanie. Wśród wielu odpowiedzi padła nazwa "Bułkę przez Bibułkę". Ponieważ nie miałam ochoty przygotowywać nic do jedzenia w niedzielny poranek zdecydowałam - jedziemy! 
Na miejsce dotarliśmy chwilę po 10, dosłownie na moment przed początkiem oblężenia tego miejsca przez głodnych warszawiaków. Od razu spodobało mi się wnętrze, surowe, ale jednocześnie ciepłe. Z sufitów zwisają klimatyczne lampy, nieotynkowana ceglana ściana nadaje wnętrzu specyficzny wydźwięk. Zapach świeżego pieczywa sprawił, że poczułam się jeszcze bardziej głodna.
Z krótkiej karty zamówiłam cappuccino (8zł) i śniadanie paryskie. D. zamówił kanapkę "Włoska robota" (16,90zł) i americano z mlekiem (7zł). Paryskie śniadanie to w rzeczywistości kawałki bagietki pszennej i pełnoziarnistej, croissant, konfitura malinowa, miód, krem czekoladowy i masło. Bardzo smaczne. Bagietki były chrupiące, świeże, aromatyczne. Konfitura malinowa, prawie jak ta, którą robię w domu. Rogalik bardzo maślany, nie papierowy jak w wielu kawiarniach. Natomiast kanapka zawierająca szynkę parmeńską przypadła do gustu D.,  podawana jest ona z sosem i małą sałatką coleslaw, co stanowi dobre urozmaicenie. Obydwie zamówione kawy były dobre - w kawiarni stosują fajną mieszankę.
W Bułkę przez Bibułkę zapewniają też lekturę w postaci zagranicznych i polskich magazynów kulinarnych (Donna Hay magazine, Jamie, Palce lizać) oraz prasy codziennej.
Jak już zwiedzę wszystkie śniadaniarnie w Warszawie to na pewno wrócę.
Zdjęcie z Fanpage'a Bułkę przez Bibułkę




Bułkę przez Bibułkę
ul. Puławska 24, Warszawa
http://www.bulkeprzezbibulke.pl
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...