czwartek, 14 września 2017

Dietetyczna książka kucharska, czyli czemu jestem tu gdzie jestem

Wielokrotnie pojawia się pytanie, czemu zajmuję się książkami kulinarnymi, skąd wzięła się do nich pasja i zainteresowanie. Historia tej miłości daje się streścić w krótkich słowach, jednak odcisnęła na mnie piętno. 

Wszystko zaczęło się, gdy mieszkałam z tatą na warszawskim Grochowie, w powojennym, trzypiętrowym bloku. Mój pokój miał może 8 metrów, a całą jedną ścianę zajmowały książki. I nie jest to przenośnia. Książki zaczynały się może metr nad ziemią i sięgały do sufitu. A ja pod tymi książkami spałam. Trochę to przerażające, jednak prawdziwe. Mając 3 lata i mieszkając w pokoju pełnym książek (na drugiej długiej ścianie była meblościanka z Ikei, też wypełniona książkami) nie trzeba było długo czekać bym zaczęła sama po nie sięgać.
Wówczas mój tata dosyć długo pracował (chociaż pewnie normalnie, jak to na etacie, z perspektywy trzyletniego dziecka - długo), wobec tego zatrudnił opiekunkę. Chociaż to złe słowo. Przychodziła do mnie starsza, przesympatyczna Pani, która wraz z mężem często się mną zajmowała. Mówiłam do niej - ciociu, bo była taką ciocio-babcią, najprawdziwszą. Ciocia Krysia kochała gotować i robiła najlepszą na świecie zupę pomidorową i barszcz z ziemniakami tłuczonymi. Jej mąż - Wujek Rysiek lubił prace ręczne, często pomagał nam na działce, czy to skosić trawę czy przyciąć drzewka. I wówczas, na weekend, Ciocia Krysia pakowała nam prowiant. Zawsze coś pysznego. 
Poza tym Wujek Rysiek kochał czytać mi na głos książki. Pewnego dnia, właśnie gdy czytał, jego wybór padł na książkę kucharką, konkretnie na "Dietetyczną książkę kucharską". A ja byłam zachwycona, śmiałam się do rozpuku przy recepturach na zupy i dania główne. Miałam 3 lata, a moją ulubioną "książeczką" stała się książka kucharska. Dziś zupełnie niemodna, taka całkowicie pase, jednak wówczas - piękna, prawie nowa (czytana w 1990-1991 roku). Kochałam ją tak bardzo, że postanowiłam ją ozdobić - stąd malunki długopisem - teraz bym tego nie zrobiła. 

I tak narodziła się miłość do książek kucharskich, chociaż wówczas do jednej konkretnej, to po latach przerodziła się w pasję.
Powinnam podziękować Cioci Krysi i Wujkowi Ryśkowi...

O pierwszej książce, z której rzeczywiście gotowałam napiszę wkrótce. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...