Do tego posta przymierzałam się od środy, od momentu gdy w księgarniach pojawiła się książka jednej z najpopularniejszych polskich blogerek. Okładka książki przyciąga. Jest prosta, bardzo w stylu, który lubię. Typografia nie powala. Trochę martwi mnie hasło o najpopularniejszej polskiej blogerce kulinarnej. Jak to policzono? Czy Kwestia Smaku lub Moje Wypieki nie są przypadkiem bardziej popularne?
W sposobie wydania widać wyraźne inspiracje książkami zachodnimi. Urzeka wstążeczka do zaznaczania stron. Tak jak to ostatnio bardzo modne przed częścią z przepisami przedstawiono różne kuchenne sprzęty, w tym mikser stojący znanego klasycznego producenta, które potrzebne są do przygotowania wymienionych w książce słodkości. Na kolejnych stronach umieszczono przyprawy oraz inne niezbędne składniki wraz z ich opisem, co do niedawna można było spotkać tylko w książkach anglojęzycznych. Znalazło się miejsce także na rozdział poświęcony poradom dzięki, którym pieczenie i przechowywanie powinno stać się łatwiejsze.
Część z przepisami podzielono na 4 pory roku oraz dodatkowo "miłość". Każdy rozdział zaczyna się od krótkiego wprowadzenia w klimat danej pory roku lub uczucia i kilku zdjęć. Przy każdym przepisie jest miejsce na notatki oraz ikonograficzne przedstawienie wielu informacji tj. potrzebnych sprzętów, liczby porcji, poziomu trudności czy czasu i temperatury pieczenia.
Receptury to najczęściej wariacje na temat znanych i lubianych wypieków lub klasyczne przepisy stosowane w wielu domach (jak ciasto kruche, szarlotka czy biszkopt). Inne to autorskie przepisy Elizy Mórawskiej lub rearanżacje mniej popularnych wypieków. Wśród nich na pewno warto wypróbować przepis na Serniktoffi z malinami i Ciasto orzechowe z jeżynami. Przepisy podane są w sposób umożliwiający łatwe przystąpienie do pracy i przygotowanie wypieku "bez wpadki". Większości przepisów towarzyszy zdjęcie, czasami nawet kilka. Na niektórych umieszczono dodatkowe informacje i porady. Szkoda, że bywają nieczytelne, głównie z powodu koloru użytej czcionki. W książce zdarzyły się niewielkie uchybienia, jak np. pominięcie ilości użytego składnika. Myślę, że po prostu umknęło to w trakcie korekty.
Zdjęcia autorstwa Elizy Mórawskiej- rewelacyjne w otoczce blogowej, oglądane na ekranie monitora na papierze przyjmują nieco inny charakter, nie ma już tego efektu "WOW".
Zaletą nie do przecenienia jest fakt wydania książki w dwóch językach. Dzięki temu trafi do znacznie większego grona odbiorców.
Bez wątpienia jest to jedna z najlepszych książek kucharskich polskiego autora wydana w języku polskim w ciągu ostatnich kilkunastu lat, także dlatego, że po prostu nie ma świetnych książek. Nie zmienia to jednak faktu, że po długim oczekiwaniu (ponad rok) spodziewałam się czegoś więcej. Każdy fan będzie zachwycony, a osoby świetnie piekące znajdą nutę inspiracji.
Książka choć dosyć droga (69zł) jest chyba warta zakupu. Ja kupiłam dwa egzemplarze. Jeden na potrzeby recenzji, który zabrałam do kuchni i w którym czyniłam notatki, a drugi dla osoby, chcącej koniecznie otrzymać tę konkretną książkę w prezencie.
Eliza Mórawska: White Plate - słodkie
Fotografie: Eliza Mórawska
Fotografie: Eliza Mórawska
Wyd. Dwie Siostry (2012)
Liczba stron: 192
Okładka: twarda
Stan: nowa
"Większości przepisów towarzyszy zdjęcie, czasami nawet kilka. Na niektórych umieszczono dodatkowe informacje, szkoda, że bywają czytelne".
OdpowiedzUsuńtu chyba też zapomniano o korekcie:)
Dzięki! Siedziałam tak długo nad niektórymi zdaniami, że mi uciekło.
Usuńa co ma zrobić ta osoba, która chciałaby koniecznie w prezencie ową książkę otrzymać?;)
OdpowiedzUsuńmogę przysłać home-made pierniki, jako mieszkanka Piernikowa:)
Ale książka już trafiła do właściciela, dla którego została kupiona.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Także za informację o kolejnym błędzie. W przepisie na 131 stronie brakuje ilości użytego masła.
UsuńMój błąd, a nie Liski. Autorka napisała mi, że tak ma być. Przepraszam wszystkich za omyłkę.
UsuńO widzisz! :)
Usuń:)
UsuńLaura dziękuję za obiektywną recenzję. Bałam się, że nikt nie odważy się takiej napisać. Jak będę w grudniu w PL to sobie wezmę do ręki, popatrzę, ocenię i wtedy albo kupię, albo nie. Jedno jest pewne - gratuluję wszystkim Blogerom i Blogerkom spełniania marzeń bo taka książka to skryte (albo i jawne) marzenie większości z nas.
OdpowiedzUsuńKisses!
Nie ma za co!
UsuńMarzenia trzeba spełniać. I gratuluję takiej formy spełnienia marzeń.
Na stronie 131 Lisce chodziło o kostkę masła (200g) .
OdpowiedzUsuńWiem, tylko czy nie powinno być napisane 200g masła, jak przy każdym innym składniku? Trochę boli takie przeoczenie.
UsuńLaura, dzięki za świetną recenzję - wokół książki Liski jest tyle emocji, że po internecie krążą recenzje albo pełne uwielbienia albo głupiego krytykanctwa. Twoja jest głęboka, przemyślana i wyważona. Ja sama "Słodkie" już przeczytałam, udało mi się kupić na stronie wydawnictwa w niższej cenie i zakupu nie żałuję. Mimo wymienionych przez Ciebie uchybień, które też zauważyłam, to album Liski wart jest kupienia i cieszę się, że w końcu wydano polską książkę o pieczeniu na takim poziomie.
OdpowiedzUsuńXXX
Dziękuję! Właśnie o to mi chodziło.
UsuńKostka kostce nie rowna, w jednych krajach to 200 g, a w innych 250... Dziękuję za recenzję, może dostanę pod choinkę albo na imieniny w styczniu ;))
OdpowiedzUsuńA bywają też kostki mniejsze :)
UsuńDziewczyny, rzeczywiście jeśli chodzi o masło, powinno tam być 200 g. Książka przechodziła przez trzy korekty, niestety to umknęło, pozostaje tylko przeprosić i naprawić błąd przy kolejnej edycji. Jeśli chodzi o bezę, tak jak napisałam Asi na FB, czas pieczenia jest prawidłowy: ponieważ piekarnik piekarnikowi nierówny, w tym czasie piekłam w różnych, w piekarniku Justyny beza piekła się 20-30 minut (plus suszenie przy wyłączonym), w innym piekarniku ten czas wynosił nawet 40 minut, dlatego zaznaczyłam w przepisie, że w razie potrzeby, należy to skorygować. Ale dziękuję za wszystkie uwagi.
OdpowiedzUsuńA kto był odpowiedzialny za typografię? Za zdjęcia? Dlaczego nie są tak dobre jak mogłyby być?
UsuńLauro, wszystko jest kwestią gustu: jednym się podoba, innym nie.
UsuńNastępna będzie inna i też pewnie zbierze różne opinie. Pisanie jej i projektowanie było dla mnie bardzo trudne, bo i oczekiwania były wysokie. Najchętniej poprawiałabym ją w nieskończoność, ale kiedyś trzeba powiedzieć: stop. Nad wyborem samego papieru głowiliśmy się bardzo długo, początkowo chciałam, żeby to był papier offsetowy. To dziesiątki decyzji, a na końcu zdania i tak będą podzielone :)
Pewnie że będą, ale to tylko podwyższa wartość książki! :) Ja jestem ciekawa i na pewno spędzę dłuższą chwilę, żeby książkę przejrzeć!
UsuńDzięki za tę recenzję. Bardzo chciałam przeczytać OPINIĘ, a nie ochy i achy. Myślę, że na książkę się skuszę, tylko poczekam do świąt. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za merytoryczną recenzję :) Bardzo konkretna. Książki nie miałam w ręku, ale na pewno o niej coś napiszę jak już dorwę ;)Po pracy przy kilku książkach wiem, że nawet przy 3 korektorach i tak zawsze coś się pominie. Przy książkach kucharskich błędy są jednak bardziej dotkliwe w skutkach. Ze zdjęciami jest tak, że najważniejsze jest przygotowanie ich do druku. To osobny zawód, z którego nie korzysta chyba żadne wydawnictwo. Większość grafików pracuje na prewkach, a potem importuje się oryginały. Budżety, świadomość i umierające zawody. :) Fotografia do druku jest jednak wielką sztuką i wymaga znacznie większej wiedzy niż robienie zdjęć do internetu. Najgorszą konfrontacją zdjęć z internetu i książka jaką widziałam była książka "From pixel to plate"... Mam nadzieję, że przy Whiteplate będzie OK :) Poza tym ekran świeci, a papier nie... Druk zawsze rozczarowuje, jeśli się ma porównanie z ekranem i trudno się temu oprzeć nawet jeśli się o tym wie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Ola y Piotr! To my friends in America, Brazil and Australia of Polish descent and everyone else who likes delicious cakes, sweets and pastries -- look at this fabulous cookbook that mu good friends Ola, Piotr and Zuza just sent me from Warsaw!
OdpowiedzUsuń